Sypie nam się
„Służba Zdrowia”. Wygląda na to, że za coraz większe pieniądze ściągane
z nas w składkach ZUS będziemy otrzymywać coraz mniej, dopłacając
gotówką za coraz większą liczbę ponadstandardowych usług w
„bezpłatnych” ośrodkach zdrowia. Jak długo potrwa taki
dziwoląg jak państwowo-prywatna „bezpłatnopłatna” „Służba Zdrowia”
trudno przewidzieć. Z pewnością jeszcze długi czas, gdyż jest to, bądź
co bądź, największy „przemysł” w Polsce. Roczny obrót tego molocha to
30 mld złotych (ściągniętych przymusowo z obywateli). To obrót większy
niż razem wzięty obrót wszystkich polskich stoczni, hut, kopalń i PKP
na dokładkę. Najłatwiejszym sposobem uzdrowienia polskiej służby
„zdrowia” byłaby prywatyzacja tego sektora usług na wzór
przeprowadzonej już dawno prywatyzacji służby weterynaryjnej, która
przyczyniła się do poprawy jakości i normalności w tym zakresie rynku.
No bo czy ktoś słyszał, żeby weterynarz operował kota po pijanemu, lub
odmówił wyjazdu do chorej krowy? Niestety takiej „zdrowej kasy” (3/4
oficjalnego deficytu budżetowego) długo nie wyrzekną się jej
dysponenci. Ileż urzędników utrzymuje się z tych pieniędzy! Ileż można
się obłowić na styku prywatnego z państwowymi Jedynym możliwym
ratunkiem dla zdrowia Polaków jawi się w tej sytuacji rozpropagowanie
Żywienia Optymalnego. My optymalni musimy to zrobić sami, bo na pomoc
urzędników, polityków, ani prasy (patrz artykuł „Schabowy najwyższego
ryzyka” we „WPROST”) liczyć zbytnio nie możemy. Jedynym chlubnym
wyjątkiem jest tu na razie były prezydent Lech Wałęsa, ale wyjątek jak
to wyjątek, potwierdza jedynie regułę. Dobrze byłoby w naszej oddolnej
optymalnej działalności liczyć na wsparcie organizacji OSBO, ale ta
niestety od dłuższego czasu zajmuje się bardziej tropieniem
ideologicznych odchyleń i wyrzucaniem ze swoich szeregów niepokornych
członków, niż wspieraniem samodzielnych optymalnych inicjatyw. W tym
numerze „126;” znajdą jeszcze Państwo kolejną polemikę do artykułu
Schabowy Najwyższego ryzyka” z tygodnika „WPROST”. Artykuł ten
sprowokował umieszczenie na stronie internetowej tygodnika ponad 30
wypowiedzi i polemik, jak żaden inny artykuł zawarty w tym numerze.
Nerwowe reakcje „obrońców mleka” wzbudził z kolei artykuł „Pij mleko -
będziesz kaleką” zamieszczony w „Kulisach”, a przedrukowany przez
„Angorę”. W żadnej z polemik potępiającej ten artykuł nie zauważyłem
jednak, ani rzeczowych, ani naukowych argumentów obalających tezy
zawarte w artykule. Wysuwane kontrargumenty można było sprowadzić do
jednego: „przecież wszyscy wiedzą, że mleko jest zdrowe, gdyby tak nie
było to by go ludzie nie pili”. Podobnie można by powiedzieć: „Gdyby
papierosy nie były zdrowe, to ludzie by ich nie palili.” Jak widać,
można i tak dyskutować.
|